Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 maja 2012

Euro 2012

Już za kilka dni rozpoczynają się w Warszawie mistrzostwa piłki nożnej. Ta szczególna okazja wymaga odpowiedniego hymnu. Jako piosenka Euro 2012 został wybrany utwór ludowego zespołu Jarzębina- "Koko, koko Euro spoko". Za naszym premierem powiemy tylko "....no cóż chyba tak musi być" :)


piątek, 6 kwietnia 2012

Wielkanoc

Wielkanoc to szczególnie święto w polskiej tradycji. Kojarzone  jest z kolorowymi pisankami, smakowitym jedzeniem, śmigusem dyngusem, ale także z najważniejszym świętem w kościele chrześcijańskim.

Wielkanoc jest najstarszym i najważniejszym świętem chrześcijańskim. Są to święta upamiętniające śmierć krzyżową i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Poprzedzający ją tydzień, stanowiący okres wspominania najważniejszych dla wiary chrześcijańskiej wydarzeń, nazywany jest Wielkim Tygodniem. Wielkanoc jest świętem ruchomym. Może wypadać pomiędzy 22 marca a 25 kwietnia.

Niedziela Wielkanocna (nazywana też Wielką Niedzielą, Niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego) to pierwszy dzień świąt wielkanocnych. W Polsce w godzinach porannych odprawiana jest uroczysta rezurekcja (resurrectio łac. oznacza zmartwychwstanie), która swymi tradycjami sięga średniowiecza. Po powrocie do domu w gronie rodzinnym zasiada się do uroczystego śniadania wielkanocnego, które rozpoczyna się składaniem życzeń i dzieleniem się święconką z koszyczka. Na stołach znajdują się jajka, wędliny, wielkanocne baby i mazurki. Stoły zdobione są bukietami z bazi i pierwszych wiosennych kwiatów.

Poniedziałek Wielkanocny (zwany też Lanym Poniedziałkiem, Śmigusem-dyngusem ) wypada zazwyczaj w drugi dzień świąt. Śmigus Dungus polega na oblewaniu wodą innych osób. W większości robi się to dla żartów jednak zwyczaj ten ma ma także symbolikę nawiązującą do pogańskich praktyk łączących się z symbolicznym budzeniem się przyrody do życia i co rok odnawialnej zdolności ziemi do rodzenia. Do dnia dzisiejszego zwyczaj kropienia wodą święconą pól w poniedziałkowy ranek spotyka się we wsiach na południu Polski.

Polska tradycja potraw wielkanocnych jest bardzo bogata i nie ma chyba innej tak bogatej tradycji kulinarnej na czas obchodów Świąt Wielkanocnych. Czekamy na to śniadanie przez cały Wielki Post, zatem nie dziwi fakt, że wszystkiego co znajduje się na stole staramy się skosztować choćby przynajmniej po troszeczkę.
Na tradycyjnym stole wielkanocnym nie może zabraknąć takich potraw jak:

  • żurek wielkanocny
  • biała kiełbasa pieczona
  • szynka świąteczna
  • faszerowane jajka
  • ćwikła
  • babka wielkanocna
  • mazurek
  • sernik

Z okazji Świąt pragniemy życzyć wszystkim słuchaczom The Centre for Polish Studies
zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.

piątek, 2 marca 2012

Solidarność i jej piosenki

Jacek Marcin Kaczmarski (ur. 22 marca 1957 w Warszawie, zm. 10 kwietnia 2004 w Gdańsku) – polski poeta, prozaik, piosenkarz, twórca tekstów piosenek. Znany głównie dzięki piosenkom o tematyce historycznej (Rejtan, czyli raport ambasadora; Sen Katarzyny II, Lekcja historii klasycznej) i społeczno-politycznej (Mury, Nasza klasa, Obława).
Postać powszechnie kojarzona z etosem pierwszej Solidarności oraz stanem wojennym – okresem, kiedy jego liryka, rozpowszechniana w nieoficjalnych wydawnictwach, identyfikowana była jako głos antykomunistycznej opozycji.
W opinii społecznej utrwalił się wizerunek Kaczmarskiego jako barda z gitarą, śpiewającego protest songi, choć jego twórczość wykraczała daleko poza ten stereotyp.

środa, 1 lutego 2012

Zasady pisowni WIELKĄ literą

Wielką literą piszemy nazwy osób, do których się zwracamy w listach prywatnych i oficjalnych oraz urzędowych podaniach, a także nazwy osób bliskich adresatowi lub piszącemu. Pisownia wielką literą obejmuje również przymiotniki i zaimki, które się odnoszą do tych nazw osób.

Nazwy osób trzecich, jeśli te osoby są bliskie nam lub osobie, do której się zwracamy, także możemy wyróżnić wielką literą:

Zosiu, to nawet nie jest tłumaczenie się, wierz mi. Jesteś kimś tak bliskim dla mnie, że Twój półżartobliwy wyrzut — nie powiedziany, lecz odczuty — tkwi wciąż we mnie. Boli mię po prostu, że nie byłem przy Tobie, gdy byłem Ci potrzebny. I tyle.
(Antoni Gołubiew do Zofii Starowiejskiej-Morstinowej)

W imieniu dzieci leczonych w Klinice Hematologii Dziecięcej w Krakowie i Ich Rodziców bardzo dziękujemy Ludziom Dobrego Serca — artystom, środkom masowego przekazu, instytucjom, którzy przygotowali i prowadzili wielkie świąteczne Owsiakowe muzykowanie.
(prof. J. Armata — list do redakcji „Tygodnika Powszechnego”)

Pan
Dziekan Wydziału Filologicznego
Prof. Jan Nowak
Uprzejmie proszę Pana Dziekana o udzielenie mi urlopu dziekańskiego [...].
( żródło: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629419)

wtorek, 24 stycznia 2012

Polski trudny nawet dla Polaków!

Językoznawcy ulegli!

Istnieją w polszczyźnie trzy czasowniki, które od lat sprawiały mówiącym wiele kłopotu, ale... już nie będą. Chodzi o mleć (np. kawę), pleć (np. grządki w ogródku) i słać (np. łóżko). Mało kto z Polaków stosował się do norm i nakazów językoznawców, którzy twierdzili, że to jedynie poprawne formy, ugruntowane tradycją. Prawie powszechnie słyszało się zwroty zmielić kawę, pielić (albo plewić) warzywa, pościelić łóżko.


Co się stało? Dlaczego większość ludzi nie zaakceptowała bezokolicznikowego brzmienia mleć, pleć, słać? Dlaczego woli do dziś mówić mielić, pielić, ścielić?

Stało się tak dlatego, że rozchwiana jest odmiana tych czasowników. Otóż wskutek różnych czynników oddziałujących na nie w ciągu wieków mleć, pleć, słać przyjmują inne formy w czasie teraźniejszym (i przyszłym), a inne w czasie przeszłym. Tradycyjna norma nakazuje mówić i pisać:

w czasie teraźniejszym: ja mielę, pielę, ścielę; ty mielesz, pielesz, ścielesz; on miele, ściele, piele; my mielemy, pielemy, ścielemy; wy mielecie, pielecie, ścielecie; oni mielą, pielą, ścielą (w czasie przyszłym - z przedrostkiem z-);

- w czasie przeszłym: ja mełłem, pełłem, słałem; ty mełłeś, pełłeś, słałeś; on mełł, pełł, słał; my mełliśmy, pełliśmy, słaliśmy; wy mełliście, pełliście, słaliście; oni mełli, pełli, słali.

Niestety, te różnorodne formy osobowe czasowników mleć, pleć i słać nie zostały przyjęte przez użytkowników polszczyzny po pierwsze dlatego, że językoznawcy podporządkowali je koniugacji -e, -esz, a po drugie, że w czasie przeszłym zawierają zbitki głoskowe -łł i -łl, trudne do wymówienia. Mówiący postanowili więc sobie ułatwić życie. Nie przejmując się nakazami, wprowadzili własny wzorzec odmiany:

- ja mielę, pielę, ścielę; ty mielisz, pielisz, ścielisz; on mieli, pieli, ścieli; my mielimy, pielimy, ścielimy; wy mielicie, pielicie, ścielicie; oni mielą, pielą, ścielą.

Jak widać, włączyli omawiane czasowniki do koniugacji -ę, isz (o wiele częstszej). Ale na tym nie koniec. Zmienili też postać bezokolicznikową mleć, pleć, słać na mielić, pielić, ścielić. Następny krok był łatwy do przewidzenia: w czasie przeszłym pojawiły się formy: ja mieliłem, pieliłem, ścieliłem; ty mieliłeś, pieliłeś, ścieliłeś; on mielił, pielił, ścielił; my mieliliśmy, pieliliśmy, ścieliliśmy; wy mieliliście, pieliliście, ścieliliście; oni mielili, pielili, ścielili.

Przez wiele lat językoznawcy trwali przy swoim, to znaczy przy formach mleć, pleć, słać, większość mówiących zaś (nawet ci, którzy wiedzieli, że naruszają tradycyjną normę) wolała się posługiwać wygodniejszymi formami mielić, pielić, ścielić. Wyjście z tej patowej sytuacji znalazł dopiero prof. Andrzej Markowski z Uniwersytetu Warszawskiego, autor Nowego słownika poprawnej polszyczyny PWN. Otóż jego zdaniem we współczesnej polszczyźnie trzeba wyróżnić dwa poziomy normy: normę wzorcową i normę potoczną. Według pierwszej ciągle musimy mówić mleć, pleć, słać; mielesz, pielesz, ścielesz; mełłeś, pełłeś, słałeś, druga zezwala na posługiwanie się formami mielić, pielić, ścielić; mielisz, pielisz, ścielisz; mieliłeś, pieliłeś, ścieliłeś, z tym że słowniki zaopatrują je w kwalifikator potoczności. Takie rozwiązanie podoba się także prof. Janowi Miodkowi, który chwali autorów Nowego słownika poprawnej polszczyzny PWN i Praktycznego słownika poprawnej polszczyzny nie tylko dla młodzieży za to, że wariantywnie potraktowali omawiane tu czasowniki i wreszcie rozwiązali sprawę.

Z pewnością osoby dbające o polszczyznę nadal będą mówić: Dlaczego nie chcesz zemleć kawy; Niepotrzebnie mielesz językiem; Wczoraj pełliśmy z babcią ogród;  Czy posłałeś łóżko?, ale nie będzie już teraz można traktować jako ewidentny błąd zwrotów zmielić kawę, mielisz językiem, pieliliśmy ogródek czy pościeliłem łóżko. Zresztą co do czasownika ścielić, to językoznawcy najwcześniej dopuścili go obocznie do użycia. Choć uważali tę postać za prowincjonalizm, zaaprobowali ją w polszczyźnie ogólnej (podobno w Warszawie częściej słyszało się ścielić łóżko niż słać łóżko). Być może tak się stanie z czasownikiem plewić, uznawanym jeszcze do niedawna za regionalny (mówi się czasem, że ogród był plewiony). Jeśli tak, możliwe będą trzy postacie jednego bezokolicznika: pleć, pielić i plewić.

Zyskując zgodę językoznawców na posługiwanie się formami mielić, pielić, ścielić, uważajmy jednak na, by się nie narażać na śmieszne sytuacje, jak w anegdocie sprzed lat. Otóż pewna babina ze wsi, zobaczywszy w delikatesach informację "Mielimy kawę" - a działo się to w czasach, gdy o tę używkę było niezwykle trudno, sprzedawano ją nie zmieloną - spytała sprzedawczynię, kiedy znowu przywiozą kawę. Po prostu w gwarze ludowej mielimy znaczyło mieliśmy...

( źródło i dalsza część artykułu: http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=67)

środa, 11 stycznia 2012

Anglicyzmy

Dziś na warsztat bierzemy zapożyczenia, a w szczególności anglicyzmy.

Anglicyzm to słowo lub konstrukcja występująca w danym języku, zapożyczone z języka angielskiego.
Anglicyzmy rozprzestrzeniają się głównie z powodu globalizacji języka angielskiego na inne języki. Zwolennicy tradycjonalizmu języka uważają to zjawisko jako "plagę", usiłując ją zwalczać, przez m.in. promocję rodzimych określeń lub zakazywanie używania anglicyzmów (co ma miejsce we Francji).
W języku polskim uważane jest to za kolejną falę neologizmów po wielu zapożyczeniach z francuskiego, niemieckiego i innych. Słowa zapożyczone z obcych języków stopniowo wnikają w język, co wiąże się często z coraz większym ich spolszczeniem. Przykładem może być słowo "mecz", które jest anglicyzmem - jeszcze w latach 30. XX wieku pisano je "match".
Główne strefy tematyczne, na które anglicyzmy mają największy wpływ to:
  • terminologia naukowo-techniczna: flesz, kompakt, komputer, kontener, stres, trend, walkman;
  • sport: aut,badminton, bekhend, bobslej, debel, derby, doping, dżokej, forhend, hokej, lider, mecz, net, open, outsider, ring, rugby, set, team, tenis, walkower;
  • kultura i rozrywka: bestseller, blues, country, disco, DJ (disc jockey), drink, fan, happening, heavy-metal, hit, hobby, longplay, musical, party, playback, pop, pub, puzzle, quiz, remake, rock, serial, singel, show, thriller, wideoklip;
  • słownictwo komputerowe: driver, joystick, mysz (semantyczne), serwer, skaner;
  • ekonomia, handel, przedsiębiorczość: biznes, biznesmen, bizneswoman, boom, boss, broker, holding, joint venture, leasing, menedżer, monitoring, sponsor;
  • moda: dżersej, dżinsy, klipsy, lycra, topless;
  • polityka: budżet, lider (partii), lobby, establishment;
  • zdrowie i uroda: aerobic, lifting, jogging, peeling;
  • życie codzienne: baby-sitter, happy end, logo, marker, market, notebook, puzzle, ranking, snack bar, scrabble, show, teflon, weekend;
  • żeglarstwo: slup, spardek, spinaker, szekla, szkuner;
  • żywność: cheeseburger, chipsy, dressing, fast food, grill, hamburger, hot dog, lunch, popcorn, sandwich, tost.
Zapożyczenia ukryte (kalki językowe):
  • dokładnie - słowo używane w np. Zdenerwował Cię? - Dokładnie! - dokładnie używane jako wykrzyknik wyrażający zgodę (polskie oczywiście!, pewnie, że tak!, no właśnie!), nie zaś precyzję działania bądź wykonania, jest niepoprawnym zapożyczeniem ang. exactly mającym sens jak podano (również: właściwie w pytaniach o szczegóły; where exactly were you sleeping? – gdzie właściwie spałeś?), choć sam wyraz exact niesie ze sobą znaczenie ścisłości, dokładności, precyzji;
  • obraz: obraz amerykańskiego reżysera - obraz w znaczeniu "film" jest tłumaczeniem ang. picture pochodzącym od motion picture, dosł. ruchomy obraz;
  • produkcja: produkcja nominowana do "Oscara" - produkcja w znaczeniu "film" jest tłumaczeniem ang. production;
  • definiować: trudno mi zdefiniować swoje uczucia - definiować w znaczeniu "nazywać, określać" jest tłumaczeniem ang. to define;
  • wydawać się być: on wydaje się być mądry, zamiast on wydaje się mądry jest tłumaczeniem angielskiej konstrukcji he seems to be clever.
Przenikanie anglicyzmów do słownictwa mogą powodować zagrożenie wyparcia rodzimych wyrazów i zwrotów. Językoznawcy negatywnie oceniają zwłaszcza zapożyczenia znaczeniowe (dokładnie, produkcja, definiować). Niemniej jednak w polszczyźnie wciąż jest ich mniej niż na przykład w języku niderlandzkim czy duńskim. Wiele anglicyzmów, które przyjęły się w niektórych językach, zostało odrzuconych w polszczyźnie, na przykład słowo Mister stosowane tylko w przypadku produkcji amerykańskich przegrało w połowie lat 90. z tradycyjnym panem.
Terminologia internetowa jest podatna na wpływ języka angielskiego, co szczególnie widać w powszechnie rozumianych skrótach w rodzaju IM(H)O (in my (humble) opinion - moim (skromnym) zdaniem), BTW (by the way - swoją drogą) czy OMG (oh my God - o mój Boże). Podobnie ma się sprawa ze środowiskiem graczy komputerowych, w którym zdecydowanie przeważają terminy takie jak single player (zamiast tryb jednoosobowy), multiplayer (zamiast tryb wieloosobowy), combos (zamiast kombinacja ciosów), quest (zamiast zadanie poboczne) czy achievement (zamiast osiągnięcie). Niewielki odsetek tytułów gier zostaje spolszczonych (zwykle w przypadku adaptacji utworów czy gier dla dzieci). Stosowanie anglicyzmów zwykle wynika z faktu, że dane słowo po angielsku jest krótsze, a jeżeli tak nie jest, pozostaje się przy polskim odpowiedniku.
Niektóre języki, takie jak na przykład francuski czy hiszpański, skutecznie opierają się napływowi anglicyzmów.
W ostatnich latach w językoznawstwie coraz częściej odchodzi się jednak od stanowiska preskryptywnego, z góry rozstrzygającego, jak język powinien wyglądać, a przyjmuje się raczej stanowisko deskryptywne, tj. biernego opisywania zmian językowych bez ich wartościowania.